Witam, mam 52 lata, jestem rok po amputacji uda z powodu mięsaka. Problem psychologiczny był, i było dużo dodatkowych problemów - 2 tygodnie po amputacji zmarła moja mama. Na pogrzeb poszedłem z niewygojoną raną w protezie tymczasowej z NFZ - proteza spełniała tylko funkcję wypełniacza w nogawce spodni - nigdy więcej jej nie użyłem. Miałem możliwość wziąć kredyt więc zadłużyłem się na zakup protezy z kolanem elektronicznym Rheo Knee Ossure, z lejem silikonowym - po 7 tygodniach od amputacji. Już wcześniej zacząłem pracować zawodowo używając pożyczonego od protetyka używanego kolana 4-osiowego. Byłem szczęśliwy, że mogę pracować, zarabiać na spłatę długu. Uporczywe bóle fantomowe minęły po 5 miesiącach, chociaż cały czas, do dziś odczuwam je w mniejszym stopniu. Najgorszym problemem jest lej udowy z linerem silikonowym Ossure. Mam ciągły problem z bólem w pachwinie, z otarciami naskórka, z poceniemi się kikuta i ześlizgiwaniem się leja. Protetyk uważa, że to niemożliwe, natomiast dla mnie każdy dzień jest pasmem niekończącego się bólu. Mam już piąty lej protezowy i po każdej poprawce jest gorzej. Ostatnio sam zacząłem podklejać i opiłowywać fragmenty leja - i jest lepiej. Myślę, że trzeba wziąć sprawę w swoje ręce. Generalnie chodzi mi o to, że najważniejszą częścią protezy nie jest drogie kolano i stopa - najważniejszy jest lej protezowy i wiara w siebie. Życzę Wam dużo wiary w siebie i silnej woli. Napewno dacie radę.