Racja.
Komisje lekarskie, które orzekają o stopniu niepełnosprawności i określają czas jego trwania często dość dziwnie podchodzą do sprawy. Niejednokrotnie poczułam to na własnej skórze. I moim zdaniem to nie tyle bałagan w powyższej instytucji, co brak kompetencji lekarza. Bo paradoksem chyba jest, że udając się dawniej na komisję nie o własnych siłach, z wieloma innymi schorzeniami, w trakcie leczenie szpitalnego lekarz z łaską przyznał st. umiarkowany kalectwa na 6 miesięcy, a ostatnio, inny - kiedy byłam aktywnie żyjącą istotą, studiująca itd. - orzekł o 1. st. niepełnosprawności na okres 3. lat. I te ich podejście, komentarze... Komisja to coś dość nieprzyjemnego. Niczym pójście po wyrok. Przykre to zwłaszcza, że nikt z nas nie wybierał sobie na siłę takiego życia. Życia z łaską.
Coś chyba jest nie tak, prawda?