Co nowego na stronie?
Na Facebooku
Jesteś tutaj: O stronie
Forum
Archiwum
Archiwum do 2013 roku
Archiwum
Sami o sobie- historie użytkowników portalu i forum
Poznam






Witamy,
Gościu
|
TEMAT: Poznam
Re: Poznam 23/09/2012 20:52 #43
|
Moje wywody nie są tak całkiem moje, bo problem w sieci jest opisywany i takie wyjaśnienia właśnie się spotyka najczęściej.
Nie, nie mam nic wspólnego z fachowo pojętą psychologią. Z resztą amatorsko też nie, ale….. po prostu sam jestem w środku zamieszania, mówiąc wprost, ja też Panie po amputacjach darzę szczególnym zainteresowaniem. A napisałem, bo z racji „stażu” na tym padole mam nieco więcej doświadczenia. Chyba jestem w stanie czasem popatrzeć na siebie samego z dystansu ![]() Jak widzę rozmowa toczy się, nie umiera. Sam temat dyskusji akurat na tym portalu z jednej strony wynika stąd, że to rzeczywiście jedno z lepszych miejsc do takiej dyskusji, z drugiej zaś pewnie z powodu lekkiej desperacji - cóż pań ON, będących obiektami pożądania nie jest tyle ilu chcących je poznać. W ogóle jest OK., nawet bardzo, nikt nikomu nie wymyśla od zboków, co jest normą w innych miejscach przy tego typu tematach, poza tym nie widzę żadnych ostrych komentarzy, raczej zdziwienie. Czyli jest normalnie, nikogo nie ponosi ponad miarę, bo i ten temat wcale tego nie wart. Żadna Pani się specjalnie nie zniesmaczyła, może tym, które tego nie akceptują po prostu nie chcą zabierać głosu, więc jest tak jakoś … łagodnie. Ja tymczasem postanowiłem coś jeszcze dorzucić, teraz coś już konkretniej. To co miałem na myśli pisząc w poprzednim poście „ zalecana ostrożność” mogło by również odnosić się do drugiej strony. Muszę przyznać, że podoba mi się Panowie to, że dobrze robicie pisząc wprost to, na czym wam zależy! Prosto z mostu, bez uników i owijania w bawełnę. Swego czasu z „cichego admiratora” po prostu stałem się partnerem kobiety po amputacji. Znajomość nie zaczęła się w sieci, a że tak powiem klasycznie, wprost, zwyczajnie nadarzyła się okazja do poznania ładnej, atrakcyjnej dziewczyny. Rzecz w tym, że nie przyznałem się od samego początku do tego, że coś mi się w niej „podoba więcej”, że ją wybieram i akceptuję nie tyle mimo, a raczej dzięki ….. Mniejsza o rozwój znajomości, trwała już trochę czasu, w końcu jednak padły pytania o to, czemu tak absorbuje mnie to, co raczej dla niej samej nie było specjalnie ciekawym i przede wszystkim miłym tematem. Nie chciałem się przyznać, po prostu się bałem oceny. Z resztą już czułem, że jest za późno, że to już nie pomoże, a poza tym jak to powiedzieć? Ostatecznie nie długo potem rozstaliśmy się bez wyjaśnień z mojej strony i jak teraz to widzę przede wszystkim z tego powodu. Głupio tak zaczynać znajomość od uników, albo kłamstw…. |
Temat został zablokowany.
|
Re: Poznam 20/10/2012 16:49 #44
|
Witam, na forum. Tak się składa, że jestem jedną z osób, których w kobietach pociąga to coś... co nie powinno.
Początkowo zarejestrowałem się na tut. forum, bo spodobał mi się poziom i ton powyższych wypowiedzi. Postanowiłem napisać nawet prywatną wiadomość do użytkowniczek Justynyv czy Ani21, które stronę wstecz były zaintrygowane naszymi sekretami, pisząc, że żaden nas nie chce ich ujawniać. Pomyślałem sobie jednak, że po ich wpisie na forum dostały dziesiątki podobnych maili i uznałem, że nie za bardzo taki krok ma sens i lepiej temat podrążyć publicznie, tak, żeby skłonić i inne osoby do wypowiedzi. Wracając do samych wpisów, o tym, że żaden z panów nie chce ujawnić swojego sekretu mam następującą wątpliwość. Czy chodziło o to, że publicznie nie ogłaszamy, że mamy takie a nie inne preferencje? Czy też o to, że staramy się nawiązać kontakt z osobami dotkniętymi amputacją i się nie przyznajemy przed nimi do tego? Jeśli to pierwsze, to potwierdzam z własnego doświadczenia. Nikt z mojego otoczenia nie zna moich preferencji, z nikim ze znajomych o tym nie rozmawiam. Nie wiem jak miałbym to im ogłosić, a przede wszystkim co miałbym tym krokiem osiągnąć. Temat takich specyficznych preferencji nie jest w Polsce dobrze znany. Jeśli już, to większość komentarzy ze środowiska osób niepełnosprawnych była negatywna. Spodziewałbym się raczej po takim "odkryciu" niezdrowej sensacji wokół siebie, która nie przyniosłaby nic sensownego, a już na pewno nie merytorycznej dyskusji prowadzącej do zrozumienia tego fenomenu. Inaczej sprawa by się miała w przypadku związku z osobą niepełnosprawną. Oczywiście nie chciałbym nadal przed nikim ujawniać, że moja partnerka ma jeszcze to coś szczególnego, co wyróżnia ją spośród masy innych kobiet, natomiast w ogóle by nie miało dla mnie znaczenia, co ludzie myślą o moim wyborze i czy go akceptują, negują czy współczują, etc. Jeśli chodzi o to drugie, to zapewne są osoby, które starają się swój fetysz ukryć przed partnerem. Napisał o tym powyżej Pepin i zapewne nie on jeden tak postąpił, gdy los postawił go przed wyborem, którą drogą należy podążać. Czy da się tak funkcjonować długo? Pewnie udaje się to tylko do pewnego czasu, jak w przypadku Pepina. Ja nigdy nie miałem okazji osobistego kontaktu z osobą po amputacji, tak więc nie dane mi było stanąć przed decyzją, czy się w takiej sytuacji ujawnić czy ukryć. Ale myśląc wielokrotnie o tym, jak należy postąpić w takiej sytuacji, doszedłem do wniosku, że nie należy tego zataić przed partnerem i udawać kogoś innego niż jest się naprawdę. Przejrzałem pobieżnie listę użytkowników forum. Lista ma 54 strony po 25 osób, to jest 1350 osób. Na początku listy widać, że sporo z tych, którzy się zapisali, są aktywni, mają po kilkanaście, kilkadziesiąt a nawet i więcej postów. Potem użytkowników przybywa, ale takich nieaktywnych, którzy nic nie piszą, tylko się rejestrują. Gdy ktoś tylko czyta, to się nie rejestruje, jak ja przez dłuższy czas aż do teraz. Pod koniec są na liście strony, które zawierają same „martwe” dusze. Można się domyślać, że istotny odsetek z tych osób, to desperaci, którzy szukają wyłącznie jakiegoś punktu zaczepienia: e-mail, numer gg, czy prywatna wiadomość, aby tylko dotrzeć do amputantki. Nie wiem, na ile szanowni użytkownicy niniejszego gremium mają świadomość zjawiska, ale zainteresowanie amputacjami dotyczy sporej grupy osób. Nie wiem jakiego dokładnie odsetka populacji to dotyczy, niestety nie znam wyników stosownych badań. Ale biorąc pod uwagę popularność niektórych stron internetowych jest to zjawisko częstsze niż niejednemu mogłoby się wydawać. Z tego powodu cieszę się, że padły w dyskusji powyższe posty służące „oswojeniu” środowiska z tematem. Cieszę się także, że w odróżnieniu od innych miejsc, nie pojawiły się w dyskusji obelgi, lecz pewne zaintrygowanie tematem, co dowodzi dojrzałości użytkowników. Mogę brać udział w dyskusji w zakresie wiedzy, którą zdobyłem próbując samodzielnie zgłębiać temat. Niestety, interesując się amputacjami, posiadłem dużo większą wiedzę... o ich przyczynach, protetyce czy rehabilitacji niż o przyczynach swoich preferencji. A to ostatnie bardzo chciałbym rozpracować. Wydaje mi się zasadne, by nie udawać, że tematu nie ma, lecz starać się jakoś go na światło dzienne wyciągnąć. Osoby niepełnosprawne powinny mieć świadomość, że mogą być z powodu swego kalectwa atrakcyjne dla pewnej grupy osób. Powinny być dostępne informacje z jakimi ryzykami wiążą się takie kontakty, i to dla obu ze stron. Jak należy postępować: czy ujawniać takie preferencje przed partnerem – kiedy i w jaki sposób? Co robić, gdy zaczynamy podejrzewać, że partner przejawia zainteresowanie naszą niepełnosprawnością. Czy ratować wtedy związek, czy go zakończyć? Niektórzy użytkownicy tego forum mogą stanąć przed takim problemem, a może już stanęli i warto by z ich doświadczenia skorzystali inni. Zapewne są i takie osoby, które z uwagi na swoją niepełnosprawność zostały po prostu wykorzystane i pozostawione same sobie. Jak tego uniknąć, nie skreślając z definicji wszystkich takich osób, takich jak ja? Marzeniem byłoby, byśmy doszli do stanu, w którym będzie akceptowalne, to, że oprócz cech określających atrakcyjność drugiego człowieka, powszechnie obecnych w świadomości zbiorowej, są osoby, o specyficznych potrzebach, wykraczających poza ustalony kanon piękna. Wielokrotnie zastanawiałem się nad tym, czym dla osoby po amputacji jest świadomość, że jej niepełnosprawność może być jednym z kryteriów atrakcyjności w oczach drugiej osoby. Czy w ogóle jest to do zaakceptowania, czy też trauma związana z amputacją – wypadkiem, ciężką chorobą jest tak silna, że staje się to nie do zaakceptowania. Pewnie dużo zależy od stanu psychicznego samej amputantki i jej akceptacji dla swego położenia. W Krakowie działa artystka po amputacji nogi, Joanna Pawlik. Jakiś czas temu w Bunkrze Sztuki zorganizowała wystawę poświęconą kobietom po amputacji nogi, na którą specjalnie przyjechałem. W katalogu z tej wystawy znalazłem ciekawą wypowiedź Magdy, jednej z bohaterek wystawy. Powiedziała ona, że sama amputacja nie była jakimś szczególnie dotkliwym przeżyciem w sensie fizycznym, natomiast po zabiegu przestało się jej podobać swoje ciało, które stało się dla niej mniej kobiece (piszę z pamięci, ale dość dokładnie wryło mi się to stwierdzenie w pamięć, zakładam więc, że przynajmniej sens wypowiedzi oddałem bezbłędnie). Może odczucie takie nie jest odosobnione u wielu innych kobiet po amputacji? Może negatywny stosunek do swojego okaleczonego ciała jest na tyle silny, że osoba dotknięta amputacją nie jest w stanie zaakceptować faktu, że komuś może się to podobać. Ciekaw jestem Waszego, drogie Panie, podejścia do spraw własnej atrakcyjności. Czy wraz z odjęciem nogi uważacie, że wypada wam mniej? Czytając niektóre wypowiedzi niepełnosprawnych kobiet można dojść wniosku, że nie przystoi już im silić się na bycie atrakcyjną, bo i tak już nic z tego nie wyjdzie, bo niby jak – bez nogi... Do fryzjera? Co to zmieni, przecież nie mam nogi. Do kosmetyczki? Po co, żeby obgadali, że nie ma nogi, a chce udawać Bóg wie kogo. Może jakiś seksowny ciuszek? Nie, to już nie dla mnie, nie będę się wygłupiać, i tak bez tego się wstydzę przed swoim chłopakiem. Znamienna była wymiana poglądów, tu na tym forum, która odbyła się jakiś czas temu pomiędzy Martą a ewcią33, pod znamiennym tytułem „UWAŻAJCIE”. Było to ostrzeżenie przed agencją modelek z Niemiec (Ampworld). Dla ewci33 jej działalność była li tylko żerowaniem na niepełnosprawnych, dla Marty była to natomiast okazja do podkreślenia samoakceptacji dla swego położenia. Czy ktoś, kto nie wstydzi się swojej niepełnosprawności zasługuje na potępienie czy poklask, a może na obojętność? Jeśli na potępienie, to może tylko z zawiści, bo nie każdemu starcza odwagi, by przestać się ukrywać. Jaki sens ma życie wyłącznie w stanie permanentnego oblężenia: tego mi nie wolno, tego nie wypada, to nie dla mnie itd. Chodzi mi o nakładane samu sobie lub przez otoczenie więzy natury mentalnej, prowadzące w skrajnym przypadku do izolacji osoby niepełnosprawnej. Nie chodzi natomiast o ograniczenia fizyczne, bo tych pomimo postępu technicznego nie brakuje. Nie chodzi też o ograniczenia wynikające ze stanu finansów, bo czasy są trudne i często nie da się ich łatwo pokonać. Z resztą, co tu dużo mówić, wystarczy zobaczyć, ze część osób za wszelką cenę chce ukryć fakt, że korzysta z protezy, natomiast dla części nie ma to żadnego znaczenia. W Polsce na ulicy widziałem tylko dwa razy w życiu protezę bez pokrycia kosmetycznego, natomiast z doniesień napływających z zagranicy wynika, że nie jest to jakiś szczególnie odosobniony widok. Wydaje mi się, że związek osoby niepełnosprawnej z osobą, dla której ta niepełnosprawność nie jest niczym negatywnym, czy wręcz przeciwnie – jest jakąś wartością, może być korzystny dla obu stron. Przede wszystkim osoba amputowana mogłaby skoncentrować się na swojej rehabilitacji, czy problemach codziennego życia – dzieląc je na dwie osoby, a czując silne oparcie w partnerze mniejszą uwagę mogłaby poświęcać uzyskaniu akceptacji otoczenia dla swego kalectwa, np. w maskowaniu amputacji za wszelką cenę, czy podejmowaniu różnych działań, byle tylko zyskać szeroką akceptację i poważanie otoczenia (np. narzucanie się innym). Nawiasem mówiąc, działania takie nierzadko stają się uciążliwe dla innych i przynoszą skutek odmienny od założonego... Zastanawia mnie też często, czy przypadkiem jednym z czynników niechęci amputantek do nas jest pogląd, że tylko chcemy żerować na ich niepełnosprawności nie mając żadnej świadomości, jakie ograniczenia z powodu amputacji codziennie je dotykają. Akurat ze swej strony wydaje mi się, że w jakimś stopniu znam te ograniczenia, co wynika z uważnej lektury wypowiedzi samych osób niepełnosprawnych, jak i wielu publikacji na ten temat. Wydaje mi się, że osoba, która wie, na co się porywa, ma mniejsze szanse zawieść w przyszłości, kiedy wielokrotnie będzie się okazywało, że związek z niepełnosprawnym to pewne, a może nawet i znaczne ograniczenia i wyrzeczenia, których pełnosprawne otoczenie w ogóle nie doświadcza. Tymczasem niektórzy, w tym ja, jak mi się wydaje, mają świadomość z czym w życiu wiąże się amputacja, jakiego rodzaju czynności nigdy nie będą możliwe, gdzie nigdy nie pójdziemy, czego na siebie nie założymy, dlaczego niektórzy się na nas patrzą, czego nie kupimy, może nawet nigdy, bo trzeba odkładać na kolejną protezę.... Ale chcemy uczestniczyć w niwelowaniu i rozwiązywaniu tych problemów, świadomie dzieląc się tym, co mamy i angażując w to cały swój potencjał. Może fakt, że niektóre niepełnosprawne osoby nie dopuszczają w rozmowie ze sobą jakiejkolwiek wzmianki o ich atrakcyjności, co najwyżej wyrazy współczucia, wynika z faktu, że tak zostały ukształtowane przez otoczenie, ale sieć internetowa – fora, czy czaty, dają możliwość wyjścia z tego stanu. Zachęcam do dyskusji, przede wszystkim napiszcie Panie, czym jest dla Was zjawisko zainteresowania amputacjami. Czego oczekujecie ze strony osób takich jak ja, a czego się obawiacie. Może pozwoli to wzajemnie się oswoić i koniec końców okaże się, że nie taki diabeł straszny, jak go malują... |
Temat został zablokowany.
|
Re: Poznam 21/10/2012 19:34 #45
|
OK_Warszawa,
przeczytalem z zainteresowaniem Twoj Post. Szkoda, zeby sie zmarnowal. To moglby byc zaczatek ksiazki / broszury lub strony internetowej dla osob zainteresowanych tematyka. Mysle, ze moglbys pomoc wielu kobietom (ale tez mezczyznom) po amputacji. Mam wrazenie, ze coraz czesciej sa w Polsce akceptowane partnerstwa homoseksualne. Dlaczego nie mialyby byc akceptowane partnerstwa, o ktorych piszesz? Ani jedne, ani drugie nie sa „gorsze”. Sa inne, ale to nie znaczy, ze sa gorsze – sa po prostu rzadsze. Pozdrawiam. maciek |
Temat został zablokowany.
|
Re: Poznam 22/10/2012 08:11 #46
|
Nie przeczytałam całego wątku , ale wypowiem się w temacie. Obawiam się, że uawżacie, iż ON z amputantką może się związać tylko jeśli jego fetyszem jest kikut. Z takim poglądem spotkałam się już nie raz. A to nie jest prawdą.
Jestem w związku ze sprawnym facetem już ponad dwadzieścia lat i nigdy nie zauważyłam , aby jakimś szczególnym uwielbieniem traktował mój kikut. Czuję się przy nim jak każda inna sprawna kobieta. Natomiast co sądzę o niechęci amputantek do facetów podniecających się kalectwem , w tym wypadku kikutem, to też miałabym obawy czy ta pewnego rodzaju dewiacja nie posunie się dalej. Każda kobieta chce być kochana za "całokształt", a nie tylko za kikut, który nieraz nie jest piękny , a w oczach "świeżej " amputantki wręcz okropny. Jak odczuwa amputację kobieta, to jest problem bardzo złożony. Wszystko zależy od jej wieku, współistniejących chorób, wypadku itd, ale przede wszystkim od jej odporności psychicznej i umiejętności dostosowania się do życia w zmienionych warunkach. To dostosowanie jest trudne, bo bardzo dużo zależy od otoczenia , w którym żyje amputantka. Od akceptacji przez środowisko. W dzisiejszych czasach jest to łatwiejsze, bo ON już nie jest pokazywana palcem jak "małpa w cyrku". Wracając do tematu. Mimo, iż wydaje się, że amputantka i facet, który lubi kikuty , że taki związek powinien zadowolić oboje, to ja nigdy bym się na niego nie zdecydowała. |
Temat został zablokowany.
|
Re: Poznam 22/10/2012 14:46 #47
|
Maćkowi dziękuję za życzliwe słowa. Nie miałem takich planów, żeby pisać książkę czy zakładać stronę internetową. Ale może dorobek tej dyskusji skłoni kogoś by problem ten potraktować systematycznie, zgodnie z prawidłami nauki rzetelnie opracować i coś naprawdę wartościowego opublikować.
Do lidi, oprócz podziękowania za merytoryczny głos, mam następujące uwagi: 1. Pisząc, tak bezpośrednio o podniecaniu się kikutem chyba nieco upraszczasz sprawę. Wiem, że są osoby, dla których sprawa zainteresowania amputacją na tym się kończy, jednak tak naprawdę każdy fetyszysta widzi to na swój specyficzny sposób. Wierz mi, że są nie tylko tacy, jak w Twoim wyobrażeniu. Wolałbym tego tematu publicznie nie ciągnąć, a już na pewno nie na początku tematu i na pewno nie bez wyraźnego pozwolenia ze strony gospodarzy forum. 2. Co do stosunku osoby po amputacji do swojego kikuta, nie zaskoczyło mnie to, co napisałaś. Spodziewałem się, że tak właśnie to wygląda. 3. Sprawa pogłębiania się dewiacji. Zainteresowanie tematem sięga u mnie podobnego lub może nawet nieco dłuższego okresu czasu, niż Twój staż w związku. U siebie nigdy dotąd nie zauważyłem, abym na samym polu amputacji zwiększał lub zmieniał obszar zainteresowań. Raczej wraz z dojrzewaniem poszerzało się spektrum widzenia amputacji w kontekście całej kobiecości - chyba oczywiste, ze będąc nieuświadomiony do końca w okresie dojrzewania wielu rzeczy po prostu nie rozumiałem, zauważałem, czy też doceniałem. Dla mnie amputacja (celowo nie piszę sam kikut), jest nierozerwalnie związana z tymi samymi pierwiastkami kobiecości, co i u "normalnych" facetów. |
Temat został zablokowany.
|
Re: Poznam 22/10/2012 21:03 #48
|
Słuchajcie,
Od kiedy miałem możliwość obcowania z kobietą po amputacji trochę zmieniła mi się "perspektywa". Wyobrażenia sprzed jednak różniły się od doświadczeń bezpośrednich. Zdałem sobie sprawę że moje fascynacje są w pewnym sensie estetyczne i idealizowane. Więc jak to było na początku? Choć nie obawiałem się pierwszego zbliżenia, odczuwałem zażenowanie widząc skrępowanie partnerki. Oczywiście chodziło o nogę. Okazało się, że miała kikut niemal pozbawiony mięśni (w podudziu), za to z nadmiarem skóry. No, ogólnie niezbyt atrakcyjny, że tak powiem. Dziewczynie było głupio, to ją krępowało dodatkowo - nie dosyć, że miała aż tak " skróconą nogę", to jeszcze nie poddała się plastyce kikuta. Miała zamiar, ale życie układało się inaczej i po prostu nie zdążyła. Tak więc estetyka. Okazało się, że no niestety kikut może nie być wcale "fajny". Zdecydowanie nic mnie w nim nie kręciło, ani wizualnie, ani manualnie. Coś sobie wcześniej wyobrażałem, ale w konfrontacji z rzeczywistością okazało się to bez znaczenia. Tak więc wyobrażenia idealizowane. Ale dziewczyna zdecydowanie mnie kręciła i to bardzo, a ja wcale nie myślałem o tym jak wygląda rozebrana, bez protezy, z tym nie fajnym kikutem... Widziałem, że bardziej mi się podoba kiedy nosi protezę. Nie, nie dlatego, że wygląda naturalniej, normalnie chodzi i praktycznie niczym nie różni się od reszty ludzi. Wcale mi nie zależało na jej idealnym wyglądzie - wręcz przeciwnie to zespolenie ciepłego, miłego w dotyku ciała z plastikowym pokryciem o twardych krawędziach i nieruchomych palcach dawało jakąś inną trudną do nazwania mieszankę. Urody, bardzo ponętnych kształtów i obcej materii, którą stawała się bardzo z nią związaną, nierozłączną (w moim odczuciu rzecz jasna). Tak w ogóle bez nogi/protezy wyglądała po prostu jakoś smutniej. I jak zauważyłem wtedy czuła się nieco niepewnie (rzadko chodziła bez protezy i tylko w domu). No tak, ale przecież sama proteza to tylko martwy kawałek kombinacji metali i tworzyw (niezależnie od ceny). Cóż on znaczył bez ożywiającej go nogi? Nogi Pani patrzącej mi głęboko w oczy (może i głębiej). |
Temat został zablokowany.
|
Time to create page: 0.386 seconds
Designed by Fer Art.