Witamy, Gościu
Użytkownik Hasło Zapamiętaj mnie
  • Strona:
  • 1
  • 2
  • 3

TEMAT: Przykry, wieloletni problem.

Re: Przykry, wieloletni problem. 09/07/2012 20:29 #7

  • hala
  • ( Użytkownik )
  • hala Avatar
  • Offline
  • Posty: 14
Zosia-amputacja jest ostaecznością np. w przypadku nowotworu, urazu a gdy jest własna noga to należy o nią walczyć, leczyć, szukać specjalistów a nie zastanawiać się nad amutacją gdy jest ciężko chodzić to wspomagac się kulami, bo po pierwsze nawet najlepsza proteza nigdy nie zastąpi funkcji nogi, bo drugie jak jjuż wspomniał wcześniejszy forumowicz protezy są jak na nasze polskie warunki bardzo kosztowne np . proteza uda to koszt 200.000zł. i nie wierz nikomu, że proteza może zasapić noge i mżna w niej równie dobrze funkcjonować bo to są opinie teoretyków lub lekarzy, owszem chodzić się da ale ja w twoim przypadku walczyłabym o noge a nie myślała o amputacji, wytrwałości, to sa tylko ogólniki a z protezami jest jeszcze mase problemów, o których w odpowiedzi dla ciebie nie ma w tej chwili potrzeby pisać
Administrator wyłączył możliwość publicznego pisania postów.

Re: Przykry, wieloletni problem. 10/07/2012 09:35 #8

  • bodzio2
  • ( Użytkownik )
  • bodzio2 Avatar
  • Offline
  • Posty: 193
  • Podziękowania 1
Zosiu, myślę że już tu zostało wszystko powiedziane w tej kwestii, ja mogę jedynie powiedzieć że do konca trzeba próbowac ratować konczynę, czasem tak jest że niestety nie da się uratować, i amputacja jest jedyną rozsądną rzeczą w tej sytuacji.

Wierzę w to, że będzie dobrze, i nie będzie potrzeby amputacji konczyny, jestem podwójnym aputantem kończyn dolnych na wysokości ud, i wiem że nie jest łatwo tak żyć, tym bardziej że nie posiada się odpowiedniej gotówki na zakup potrzebnych protez, ale co zrobić, muszę dalej żyć bo mam dla kogo, pozdrawiam, i życzę dużo zdrówka.
Żadna droga nie jest trudna, gdy idziemy razem...
Administrator wyłączył możliwość publicznego pisania postów.

Re: Przykry, wieloletni problem. 11/07/2012 09:32 #9

  • svietic
  • ( Gość )
  • svietic Avatar
Witaj Paulino,

Twoje pytanie jest tak osobiste, że nikt, kto ma krztynę odpowiedzialności na nie nie odpowie, ale możemy przedstawić różne strony medalu, co ułatwi Ci decyzję.
Życie z ciągłym bólem jest koszmarem prowadzącym czasem do desperackich czynów. Patrz Kuba z "Chłopów" Reymonta, który uciął sobie nogę siekierą.
Mam koleżankę, kórej amputowano nogę w wyniku zatoru. Zanim doszło do zakarzenia i amputacji trwało to miesiąc, przez który według jej opowieści ból był straszliwy. Nie spała, nie wiedziała co z sobą począć, amputacja wydawała się jej zbawieniem. Największy szok przeżyła, gdy obudziła się z narkozy i nogi nie było, ale ból pozostał. Tak to podobno bywa, że ludzie którzy tracą chorą obolałą kończynę mają dużo gorsze bóle fantomowe.
Ja straciłam nogę w wypadku i bóle fantomowe dopadają mnie , średnio, dwa razy w roku. Biorę wtedy silne tabletki przeciwbólowe i szukam kąta, żeby zdechnąć. Po paru dniach przechodzi.
Ale tak w ogóle to jestem optymistką. Straciłam tę nogę 48 lat temu, bardzo wysoko. Zostało mi 6 cm kikuta. Przez te lata pracowałam w fabryce, a jak komuna upadła miałam swój interes ( stoisko na rynku ), w końcu doczekałam emerytury. Mam prawo jazdy. Miałam dwóch mężów, wychowałam córkę i mam wnuczkę. Byłam Radną miejską. Zwiedziłam całą Europę i pół Azji, Afryki i Australii. Jeżdżę na rowerze i żegluję. Miałam międzynarodowe "sukcesy" w sporcie inwalidów ( dużo startowałam i wszędzie mi lali ).
Żeby wprowadzić trochę zamieszania wśród tych co podkreślają wysokie koszt protez, to wyjaśniam, że nigdy protezy nie używałam. Chdzę o kulach i jestem w tym naprawdę bardzo sprawna. Chyba serce by mi pękło gdybym miała oddać taką kasę o jakiej piszą za protezę. Za to można pojechać do Meksyku, na Kubę, Bóg wie gdzie jeszcze. Dopiero ostatnio mąż kupił mi taką protezę szczydło, bo nie mogłam sobie poradzić z powieszeniem firan. To jest rura i ma na końcu taką gumkę jak na kulach ( bez stopy ). Kosztowała 1600,- i w pełni się sprawdziła.
Moja mama twiedziła, ze gdybym nie stracila nogi, to skonczylabym w więzieniu. Nie wiem co osiągnęłabym z dwoma nogami, ale na swoje życie nie powiem złego słowa, a fakt braku nogi wielokrotnie wykorzystywałam z pożytkiem dla siebie.
Raz w życiu zapłakałam, że nie mam nogi. Gdy moja dorastająca córka uświadomiła sobie ten fakt i gdy nie chciałam pozwolić jej iść do koleżani ( było późno ) pobiegła sama i krzyknęła:" Co mi zrobisz, przecież i tak mnie nie dogonisz"...
Paulino, jak masz jeszcze jakies wątpliwości, to pytaj, ale o radę nie proś.
Administrator wyłączył możliwość publicznego pisania postów.

Re: Przykry, wieloletni problem. 11/07/2012 11:09 #10

  • bodzio2
  • ( Użytkownik )
  • bodzio2 Avatar
  • Offline
  • Posty: 193
  • Podziękowania 1
svietlic, i to jest pozytywne myślenie, mam nadzieję że kiedyś będe tak myślal jak ty, bo narazie to jeszcze jest nie możliwe, i trochę za wcześnie, pozdrawiam. ;-)
Żadna droga nie jest trudna, gdy idziemy razem...
Administrator wyłączył możliwość publicznego pisania postów.

Re: Przykry, wieloletni problem. 11/07/2012 21:51 #11

  • maciek
  • ( Użytkownik )
  • maciek Avatar
  • Offline
  • Posty: 208
  • Podziękowania 7
Uwazam, ze niektorzy przesadzaja demonizujac amputacje.
Zwroccie, prosze uwage, ze w opisanym przez Pauline przypadku, jej noga od wielu lat jest przyczyna niepelnosprawnosci i nieznosnego, wrecz uniemozliwiajacego chocby w najmniejszym stopniu normalnego funkcjonowania bolu.
I to sie poglebia.

W jej wypadku (tak to zrozumialem) zachowanie nogi, to niemal pewnosc unieruchomienia i coraz wiekszego cierpienia. Jezeli ta pewnosc jest niemal niepodwazalna, dlaczego mialyby rozwazania o amputacji byc tabu?

Nikt z nas nie pomoze Paulinie w podjeciu decyzji, ale czy nie warto byloby, zeby rozmawiala o takiej opcji z lekarzami i technikami?
Oni tez nie dadza jej gwarancji, ale czy czasem „mniejsze zlo” nie jest lepszym rozwiazaniem?

Pozdrawiam wszystkich.
m.
Administrator wyłączył możliwość publicznego pisania postów.

Re: Przykry, wieloletni problem. 12/07/2012 09:21 #12

  • bodzio2
  • ( Użytkownik )
  • bodzio2 Avatar
  • Offline
  • Posty: 193
  • Podziękowania 1

Nikt z nas nie pomoze Paulinie w podjeciu decyzji, ale czy nie warto byloby, zeby rozmawiala o takiej opcji z lekarzami i technikami?
Oni tez nie dadza jej gwarancji, ale czy czasem „mniejsze zlo” nie jest lepszym rozwiazaniem?

Zgadzam się z tobą, w tej konkretnej sytuacji decyzja musi być podjęta wyłącznie przez lekarzy, i nią samą, my możemy ją tylko wspierać, bo nikt z nas nie podejmię się oceny, czy powinna to zrobić, czy też nie.
Żadna droga nie jest trudna, gdy idziemy razem...
Administrator wyłączył możliwość publicznego pisania postów.
  • Strona:
  • 1
  • 2
  • 3
Time to create page: 0.427 seconds