Witaj Piotrze.
My mieliśmy podobne doświadczenia medyczne, jak ty. Lekarz, który operował mojego chłopaka zaraz po wypadku (a to był sam ordynator) stwierdził, że to jego drugi taki przypadek w życiu. Na moje pytanie o rehabilitację, stwierdził, że tu nie ma co rehabilitować. Jak zapytałam sie o przeczep to stwierdził, że to bajki i opowiadania z babskich gazet. Jednym słowem porażka. Teraz mieszkamy u mnie i biegamy po różnych specjalistach. Też zdarzają się śmieszne przypadki, np. jeden ortopeda jak nas zobaczył, to od razu stwierdził, że on nie ma doświadczenia w amputacjach bo u nas nie ma rolnictwa, pośmialiśmy się i poszliśmy do innego fachowca. Byliśmy w Reptach, ażeby porozmawiać na temat oprotezowania i powiem ci, że wróciliśmy bardzo rozczarowani. Teraz przymierzamy się do wyjazdu do Trzebnicy (tam, gdzie wykonują przeszczepy rąk) i zobaczymy co z tego wyniknie. Nie ukrywam, że dużo sobie obiecuję w związku z tym wyjazdem.
Nie jest nam łatwo, czasami poruszamy się jak dziecko we mgle. Tony formalności, ciągłe bieganie po lekarzach, brak pieniędzy, dołki i dołeczki psychiczne z tym się borykamy na co dzień. Ale nie poddajemy się, będzie dobrze. Ty także się nie poddawaj. Dzisiaj przeszczepiają ręce, a jutro pewno będą nogi. Powodzenia.